czwartek, 24 września 2015

Chwalę się więc żyję

W dobie internetu, ogromnej ilości  mediów społecznościowych  z łatwością możemy przedstawiać swoje życie takim jakie chcielibyśmy mieć, jakie chcielibyśmy żeby inni myśleli że mamy. Tak prosto jest teraz manipulować obrazami i słowami. Mamy do dyspozycji wiele łatwo dostępnych narzędzi. Bez większego problemu możemy upiekszyć to i owo, złapać odpowiedni kadr, czy mimo chodem napomknąć co nieco, zadziałać mimowolnie na wyobraźnię czytelnika/obserwatora.

Dlaczego chcemy mieć jak najwięcej znajomych na fejsie, obserwatorów na instagramie, jakie pobudki nami kierują? Jest sporo osób, które z uporem maniaka poszukiwały znajomych z podstawówki, liceum, ba nawet z przedszkola żeby później moc im wszystkim pokazać do czego oni to nie doszli, czego nie mają i jak to im się teraz nie powodzi. Oczywiście nikt nigdy nie dowie się jaka jest prawda.

Czy chwalenie się jest złe? Niby z jednej strony od małego nam wmawiają, że brzydko się przechwalać, choć może tak było tylko w moich czasach teraz dzieci wychowuje się inaczej. Z drugiej strony jednak mamy chyba wrodzoną chęć przedstawiania się od jak najlepszej, wręcz idealnej strony. Szczególnie w obliczu osób do których nie pałamy wiekszą sympatią, które nam podpadły lub którym właśnie zazdrościmy. Czy nie jest tak, że ubieramy się w najlepsze piórka gdy wiemy, że spotkamy jedną z tych osób.

Nie jestem całkiem przeciwna chwaleniu się (przecież to jest takie ludzkie) ale powinno być to umiejętne przedstawianie informacji prawdziwych a nie przechwalanie się nagietą prawdą. Granica tutaj może być naprawdę bardzo cienka i czasami łatwo ją  przekroczyć.

Możemy wyszczególnić trzy typowe rodzaje chwalenia się; chwalenie się pozytywnie i negatywnie.

Pozytywnie czyli ludzie przedstawiający wszystko w jak najlepszym świetle. Super praca, super partner, mąż, kochanek. Cudowne życie, najgrzeczniejsze i najzdolniejsze dzieci. Nie można się doszukać rysy na tym wspaniałym obrazku a nawet jeżeli takiego delikwenta przyłapiemy to on i tak powie, że tak właśnie miało być. Nawet gdy sytuacja zmieni się o 180 stopni on jest zadowolony bo właśnie o to mu niby chodziło. Są to osoby żyjące w wiecznym paradoksie, znam takie niestety.
Chwalipięty negatywne to osoby, które nagminnie chwalą się swoimi niepowodzeniami, oczekują pomocy, współczucia, wysłuchania. Wręcz licytują się kto ma gorzej, jak to im nie wyszło. Dziwne, że można się tym chwalić ale wierzcie są takie osoby.
Możemy jeszcze wyróżnić grupę osób, które posiadały umiejętność chwalenia się mimo chodem (grupa ta rozrasta się w zastraszającym tempie). Najczęściej to wygląda tak, że mówią coś negatywnego żeby pokazać coś pozytywnego. Na bardzo prostym, obrazujący przykładzie będzie to wyglądać tak "kurczę mam takie beznadziejnie krótkie rzęsy nawet tusz Diora nie pomoże" albo "lepiej się czuję w małym samochodzie ale mąż namówił mnie na suva". To jest coś z rodzaju zadań przemień wadę w zaletę. Cudowna umiejętność.

Możemy się zastanowić, którym typem jesteśmy i jakie pobudki nami wtedy kierują?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz