Staram się korzystać z tych metod jak tylko poczuje spadek formy. Czasem wystarczy zastosować tylko jedną z nich i wszystko wraca do normy. W poważniejszych przypadkach stosuje je hurtowo.
I tak w kolejności dowolnej serwuje sobie poniższe sposoby.
- Niezawodna pomoc dla totalnego kawosza. Ulubiona filiżanka kawy ze spienionym mlekiem i cynamonem. Opcjonalnie domowe ciacho.
- Kubek smakowej kawy ze wszystkimi dodatkami wypity przy kawiarnianym stoliku w otoczeniu stosu gazet lub książki.
- Nieograniczony czas na buszowanie w ulubionej księgarni z opcją kupna książki lub bibliotece z opcją wypożyczenia.
- Przestawienie mebli w mieszkaniu, ewentualnie zmiana aranżacji pomieszczeń.
- Porządkowanie i wyrzucanie zbędnych i nagromadzonych rzeczy.
- Przestawianie, przeglądanie i odkrywanie na nowo mojej biblioteczki.
- Pieczenie ciasta, ale koniecznie wymagającego wielu składników, pracy i koncentracji.
- Tworzenie wszelkiego rodzaju list. Listy rzeczy do zrobienia, do kupienia, do załatwienia, książek do przeczytania, filmów. Poza tym spisywanie planów, marzeń, pomysłów.
- Wycieczka, wyjazd, spacer w jakieś konkretne, fajne miejsce np. wystawa w muzeum lub galerii, zamki i ruiny w okolicy.
- Bonus, odkryty niedawno, praktykowany bez względu na nastroju. Zabawa, chichranie i gilgotanie się z moją córcią.
Może, któryś ze sposobów przypadnie wam do gustu. Dajcie znać jakie są wasze recepty na poprawę nastroju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz