niedziela, 30 sierpnia 2015

Mini ZOO - niedzielna wycieczka za miasto

Zwierzyniec 
Niedziela powitała nas skwarem, zdecydowaliśmy więc wybrać się za miasto, mimo że Kraków jak zawsze oferował pełno atrakcji. Wybraliśmy miejsce, w którym już byliśmy i wiedzieliśmy, że będziemy zadowoleni a przede wszystkim zadowolona będzie nasza córcia.

Mini Zoo to super miejsce dla malucha, bez żadnych problemów można  karmić wszystkie zwierzątka (oprócz szopa, na klatce jest wywieszona kartka z informacją by tego zwierzaka nie karmić) i je głaskać, oczywiście trzeba uważać na paluszki :) Przy wejściu kupując bilet możemy też zakupić karmę dla zwierzątek, warto rownież wziąć z domu kilka marchewek. Dla dzieciaka to świetna zabawa gdy może z tak bliska zobaczyć daniela, konika, osła, a jeszcze lepiej gdy ten zwierz posmyra po rękach swoim jęzorem. Dlatego warto mieć przy sobie chusteczki nawilżające, żeby na bieżąco przecierać rączki. Oprócz wyżej wymienionych są też krowy, strusie emu, świnki, króliki i wiele innych. Na terenie Mini Zoo znajduje się też mikro plac zabaw, ale szkoda tracić na niego czasu gdy wokoło tyle się dzieje. Spokojnie można sobie usiąść przy jednym z kilku stolików trochę odpocząć. Polecam wizytę w tym mini zoo wszystkim rodzicom.

Lanckorona


Zachęceni tą wycieczką zdecydowaliśmy się podjechać na lody do pobliskiej Lanckorony. Już raz tam byliśmy ale tylko na chwilę, przegonił nas wtedy stamtąd burza. Gdy tylko udało nam się dotrzeć na miejsce i szczęśliwie zaparkować zaczęliśmy szukać ochłody w najbliższej kawiarni. Niestety kawiarnia pięknie i stylowo wyglądała z zewnątrz ale raczej nie była zbyt gościnna. Barmanko/kelnerka zagadnięta o rodzaj lodów nie bardzo wiedziała co powiedzieć aczkolwiek doradziła ni to gałki ni to puchar lodowy. Zamroczeni upałem zdecydowaliśmy się, puchar lodowy okazał się papierowym kubkiem napełnionym lodami algidy z pudełka  (nie przepadam za algidą) polanymi sosem malinowym. Uczciwie przyznaje sos był najlepszy, ale całość nie warta ceny iście krakowskiej. Poczułam się lekko oszukana. Szybko się zebraliśmy i zniesmaczeni wróciliśmy do Krakowa. Za pierwszym razem przegnała nas burza teraz upał i nieuczciwa kelnerka. Mimo pięknych widoków raczej nie zdecyduje się na trzecie podejście.

Lanckorona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz